Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Mama piątki

168101112

Komentarz

  • edytowano 27 lutego
    Pomoc to rozumiem, że zaopiekuję się dzieckiem jak mama idzię do toalety, czy chce zjeść a maluch jej przeszkadza. Natomiast gdy dziecko przeszkadza innym, to goście nie są od tego by zabawiać malucha, bo matce ciężko ogarnąć. Ona chciałaby pogadać, ale musi latać za dziećmi, więc niech ktoś z gości lata, a ona pogada, bo przecież ma prawo? 
  • Tylko, że tu rozumawiamy o sytuacjach, gdy dziecko przeszkadza innym gościom a rodzice nie potrafią ogarnąć dziecka lub uważają, że to nic takiego. 
  • Każdy rodzic  zna swoje dzieci. Wie jakie są, jak się zachowują w danych sytuacjach. W bliskim kręgu zaś to wszyscy wiedzą jak zachowuje się dane dziecko. 
    Kluczowym też tutaj jest podejście samego rodzica. 
    Bo - niestety ale są rodzice, którym się wydaje, że jak komuś przeszkadza coś w zachowaniu ich dzieci, to jest ich problem i mają sobie ten problem sami rozwiązać. Niektórzy uważają, że mają prawo do zabawy więc reszta - niczym wioska plemienna, powinni pomagać. 
    Nie jest łatwo ogarniać gromadkę ale ta gromadka ma swoich rodzicow  i to na nich spoczywa opieka. Dwoje dorosłych powinno umieć zapanować nad swoimi dziećmi. 
    Nie można wymagać od innych, że rzuca wszytko i pobiegną pomagać. 

    Podziękowali 1Beta
  • A co z matkami, które mają 1 albo nie robią co może? Nie zapraszać?  Co z tego, że matka ma kilkoro, robi co może? Jej dzieci przeszkadzają dokładnie tak samo jak tej pierwszej. Tak samo nie porozmawiasz jak krzyczy Ci koło ucha jedynak jak i z rodziny wielo. Jak dziecko kopie w Twoje krzesło, to czy matce nie udaje się powstrzymać dziecka, czy nic robi, to masz tak samo co chwilę kopane krzesło.
    Pytanie jest, czy to Ty masz się dostosować, akceptować, że nie porozmawiasz, że będziesz miała kopane krzesło? Czy jednak lepiej nie gościć dziecka, które nie potrafi się zachować?
  • A widzisz, a mojej przyjaciółki dziecko krzyczało u niej, ale jak brała je obca osoba to darło się jakby było obdzierane ze skóry. 

    Poza tym, @M_Monia czy jak idziesz do kogoś w gości to po to by zabawiać dzieci innych gości? 
  • No jak się chce odpocząć to nie na przyjęciu rodzinnym z gromadką dzieci. No pomysł, że rodzina i goście zajmą się częścią dzieci. Kolejny odlotowy.
    Monia znajdź sobie towarzystwo mam wielodzietnych bo chyba jesteś osamotniona w swoim środowisku.
  • M_Monia powiedział(a):
    Bo wy uznajecie zasadę twoje dzieci twój problem. 
    Wszystko zależy jak chcemy żeby ten świat wyglądał. 

    Przypomniała mi się kol jak mówiła że spotkała matkę która miała tylko 1 malucha ale z kolka.
    I ta zaoferowała pomoc sama z siebie. W szczególności że kiedyś jej dziecko kolki mialo. Daj go na chwilę i się uspokoił. Taki był wręcz zdziwiony ze zabawia go inna kobieta i zadziałało lepiej niż u mamy. 

    Może nas wszystko drażnic. Opiekunowie malych dzieci mogą być niemiłe widziani i wykluczani a może być odwrotnie. 

    Moniu, ja uznaje, że skoro każde dziecko ma swojego rodzica (opiekuna) to jego obowiązkiem jest zajmowanie się nim. 
    Wiadomo, że większość ludzi pomoże w wyjątkowych sytuacjach. To raczej oczywiste. 
    Ale nikt nie ma obowiązku zabawiać czyjegoś dziecka. 
    Tak naprawdę w ogóle nie ma takiego obowiązku i żaden rodzic nie powinien mieć takich oczekiwań względem innych osób. 
    Jeśli dziecko jest problematyczne (nie mówię o chorobach) to kto ma nim się zająć? 
    Obcy mają je ustawiać? 
    Chciałabyś, żeby ktoś strofował Twoje dziecko? 
    Chyba nie. 
    Tu nie chodzi o drażnienie, bo jak mnie drażnią dzieci, to nie szukam ich towarzystwa. 
    Nie chodzę na kinderbale. 
    Ale jak idę na wesele, to chce się pobawić a nie - przepraszam- użerać z czyimś dzieckiem, bo ono ma kaprys wrzeszczeć, walić w stół, szturchać mnie itp. 
    I nie mam ochoty zamieniać sie w opiekunkę zamiast się bawić. 
    Czasem mam wrażenie, że niektórzy rodzice oczekują, że skoro oni mają więcej dzieci niż inni, to inni muszą pomagać. 
    Nie muszą. 
    Ci dorośli ludzie podjęli decyzję o ilości swojego potomstwa i ich obowiązkiem jest opieka nad nimi. 


  • M_Monia powiedział(a):
    A i tu podałam przykład mamy z 1 dzieckiem. Tak pomoc mógłby tak samo za równo tata jak i mama wielodzietni jak i ktoś całkowicie bezdzuetny. Bo nie chodzi o wielodzietność a o wyrozumiałość w trudnej sytuacji. 
    Ale czemu Ty masz oczekiwania że ktoś mógłby pomóc? 
    Nikt nie musi pomagać. 
    Jak ktoś chce, to pomoże. 
    Ale nie można oczekiwać że mógłby pomóc i jak tego nie zrobi, to trzeba go od chamów bez serca wyzwać i tak traktować. 
  • M_Monia powiedział(a):
    Gdzieś napisałam że ktos taki to cham bez serca i trzeba go tak traktować? 
    Nie. 
    Nie napisałam tego w kontekście, że ktoś tutaj tak nazwał. 

  • M_Monia powiedział(a):
    Jednak jednym z punktow dot chęci na dzieci jest też podejście społeczeństwa.

    Twoje dziecko twój problem, chciałaś to masz,
    Mówił o tym Franciszek że to jest bardzo zle podejście. To zniechęca do rodzicielstwa. 
    A Franciszek zajmuje się dziećmi? 
    Wielokrotnie można było przeczytać o tym, że księżom przeszkadzały płaczące, biegające po kościele dzieci. 
    Czemu sami księża nie słuchają swojego zwierzchnika a mają słuchać go inni? 

    Jesli ktoś się z tego powodu zniechęci i uzna, że lepiej dzieci nie mieć. To lepeij, że on ich mieć nie będzie. 
    Bo jak ktoś z góry ma oczekiwania wobec innych, tzn że nie nadaje się rodzica. Bo to jest rola rodzica. 
    Rodzic zawsze może zatrudnić opiekunkę. I ma pomoc. 

  • @M_Monia Jak dla mamy impreza rodzinna jest "trudną sytuacją", bo ma dziecko, które nie umie się zachować, to po co idzie z nim na taką imprezę? Stwarza sama problem i oczekuje, że inni będą rozwiązywać swoją pomocą?
    Jak ma dziecko, które wymaga ciągłego zajmowania się nim, to jak z nim idzie, to chyba oczywiste, że wie, ze będzie musiała się nim zajmować i nie będzie miała czasu na rozmowę, taniec.
  • Monia, przyjmij wreszcie, że dzietność, wielodzietność, posiadanie jednego czy kilkunastu dzieci nie jest jest ani powodem do krytyki ani do oddawania hołdów i traktowania jak największej świętości.
    Żadna kobieta nie jest lepsza ani gorsza od drugiej z powodu ilości dzieci czy ich braku
    Naprawdę zadziwia mnie twoje pojmowanie świata i oczekiwania 
    Zazwyczaj wyborcze i wyłącznie deklaracyjne
  • Bo ty ciągle sie uzalasz nad tym"traktowaniem" matek, wielodzietności i wychodzi z tego po prostu karykatura 
  • @M_Monia ale odlatujesz. 
  • Ja myślałam, że pilnowanie własnego dziecka, by nie przeszkadzało innym jest czymś naturalnym i ogólnie ludzie mają takie podejście.
    Nie mogę uwierzyć jak lekko piszesz, że inni będą musieli akceptować siedzenie obok krzyczącego dziecka. Widzisz, dla mnie raczej oczywistym jest, że się wychodzi z takim dzieckiem, a nie uznaje, że inni muszą wytrzymać w hałasie.
  • M_Monia powiedział(a):
    Wymagasz od mamy tego żeby była cyborgiem
    Słucham?
    To, że będzie zajmowała się własnym dzieckiem w taki sposób, że to dziecko nie będzie przeszkadzało innym to bycie cyborgiem? Nie, to szacunek do innych.
    Podziękowali 1monika5
  • Porównujesz jazdę autobusem do spotkania rodzinnego? 
  • @M_Monia uciążliwości dla innych nie mierzy się wysiłkiem własnym.
    Poza tym jak dziecko przeszkadza innym mimo wysiłków matki, to znaczy że matka nie zrobiła podstawowej rzeczy- nie wyszła z dzieckiem.
  • Jak jest trudne dziecko i dziwnie się zachowuje to sie z nim chodzi na terapię sensoryczną albo inną wedle potrzeb, a nie na imprezy rodzinne oczekując, ze ktoś przejmie na chwilę ciężar opieki. 
    Poza tym jak się ma dobre relacje rodzinne i codzienny, dobry kontakt to wiadomo, że ciocia, wujek, kuzynka naturalnie się angażują w opiekę bo uczestniczą w codziennym naszym życiu a my w ich życiu. 

    Dziwne rzeczy Monia wypisujesz i jeszcze dorabiasz do tego ideologię okraszoną roszczeniami.
    Jak masz problem w odnalezieniu się społecznym z ponad przeciętną liczbą dzieci to są np.fundacje, które w tym wspierają.
    Np w Warszawie masz Sto pociech . Tam są grupy wsparcia dla rodziców maluchów, szkolniaków, nastolatków.
    Jeśli nie masz wsparcia w rodzinie i nikt ci nie pomaga ..a to wsparcie jest Ci potrzebne to poprostu poszukaj poza rodziną. 

    Podziękowali 1Leli
  • edytowano 27 lutego
    Jak jest trudne dziecko i dziwnie się zachowuje to sie z nim chodzi na terapię sensoryczną albo inną wedle potrzeb, a nie na imprezy rodzinne oczekując, ze ktoś przejmie na chwilę ciężar opieki. 
    Poza tym jak się ma dobre relacje rodzinne i codzienny, dobry kontakt to wiadomo, że ciocia, wujek, kuzynka naturalnie się angażują w opiekę bo uczestniczą w codziennym naszym życiu a my w ich życiu. Jak nie jest to codzienne życie "razem" to nikt nie będzie się od święta zajmował ani przejmował. 

    Dziwne rzeczy Monia wypisujesz i jeszcze dorabiasz do tego ideologię okraszoną roszczeniami.
    Jak masz problem w odnalezieniu się społecznym z ponad przeciętną liczbą dzieci to są np.fundacje, które w tym wspierają.
    Np w Warszawie masz Sto pociech . Tam są grupy wsparcia dla rodziców maluchów, szkolniaków, nastolatków.
    Jeśli nie masz wsparcia w rodzinie i nikt ci nie pomaga ..a to wsparcie jest Ci potrzebne to poprostu poszukaj poza rodziną. 

  • Spotkanie z rodzicami, którzy nie szanują innych i uważają, że ich dzieci mogą wszystko, a reszta ma to znosić na pewno nie wpływa pozytywnie na odbiór rodzin z dziećmi.
    Kiedyś dziwił mnie pomysł na "strefy bez dzieci", ale on właśnie wynika z takiego zachowania dorosłych. 
  • A później zdziwienie, że wujek czy ciocia pominięty.
    .
  • edytowano 27 lutego
    M_Monia powiedział(a):
    Bo mi nie chodzi o tą konkretną kobietę.
    Ona jest tylko przykładem bo głośno powiedziała o wykluczeniu rodzin bardzo wielodzietnych z powodu ich wielodzietności.
    Tylko o takie zjawisko chodzi. 
    Ona powiedziała głośno na jakimś filmiku że ma aspergera i nie zadzwoni do nikogo chyba że będzie jej coś potrzebne. Więc ta wizja ze to wykluczenie z powodu ilości dzieci może być mocno naciągane 
  • edytowano 27 lutego
    Agmar powiedział(a):
    M_Monia powiedział(a):
    Bo mi nie chodzi o tą konkretną kobietę.
    Ona jest tylko przykładem bo głośno powiedziała o wykluczeniu rodzin bardzo wielodzietnych z powodu ich wielodzietności.
    Tylko o takie zjawisko chodzi. 
    Ona powiedziała głośno na jakimś filmiku że ma aspergera i nie zadzwoni do nikogo chyba że będzie jej coś potrzebne. Więc ta wizja ze to wykluczenie z powodu ilości dzieci może być mocno naciągane 
    Znam osobę ze spektrum autyzmu. Miałam też kontakt z innymi osobami, ale krótki. Szczególnie z jedną osobą, był dla mnie męczący. Mimo sympatii.
  • Spectrum jest szerokie. 
  • Są przecież szczęśliwe wspólnoty jak wyżej opisane..można się przyłączyć i też być szczęśliwym a nie sfrustrowanym 

    Podziękowali 2Skatarzyna beatak
  • No i? 
    Wyczuwam wyczerpanie argumentów. Stąd cytowanie Papieża. 
    Szkoda, że księża nie mogą mieć rodzin- żon, dzieci. 
    Szkoda, że czasem taki ksiądz wyprosi z kościoła mame  z płaczącym dzieckiem po czym ubolewa, że młodzi z kościoła odchodzą, dzieci nie chcą mieć. 

    Dzieci są owocem miłości małżonków. 
    Nie decydujemy się na nie dlatego, że ktoś tego chce. 
    Tak samo jak nie zamykamy się na macierzyństwo dlatego, że ktoś tam nie lubi dzieci. 
    Dzieci to nie przedmiot, że ich posiadanie ma komuś sprawiać przyjemność. 
    Takie podejście traci mi uprzedmiotowieniem dzieci. 
    Ich posiadanie bądź nie nie może być uzależnienie od nastrojów społeczeństwa. 

    Podziękowali 1beatak
  • Kiedyś popularne było powiedzenie 
    "Kto ma pszczoły ten ma miód kto ma dzieci ten ma smród "
    Mentalność w stosunku do dzieci bardzo się zmieniła in plus 


  • M_Monia powiedział(a):
    No nie wiem. Kiedyś te ciotki jednak były bliżej.

    Zapewne. Dalej można blisko.
  • M_Monia powiedział(a):
    A kto powiedział że nie szanują i że ich dzieci mogą wszystko  :o


    Przecież takie zachowanie jest brakiem szacunku. Naprawdę to nie jest oczywiste???
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.